- No w końcu. Już myślałem, że nie przyjdziesz- zaśmiałem się patrząc na Dawida
Otrzymałem szeroki uśmiech w odpowiedzi.
- Przecież mówiłem, że wpadnę- mruknął i ogarnął mnie wzrokiem. Widziałem jak na jego ustach maluje się ten uśmieszek zadowolenia, który próbuje maskować. Też mu się podobam? Wolałem szybko zacząć rozmowę zanim walnie jakimś komentarzem, który już pewnie cisnął mu się na usta.
- Ostatnio też miałeś-westchnąłem ciężko i pogoniłem go na drugą stronę lady.- Chcesz coś?
Westchnął cicho siadając na wysokim krześle barowym.
- Czyli pamiętasz?... Piwo poproszę-zapłacił i po chwili już wręczyłem mu je.
- Trudno zapomnieć- wzruszyłem ramionami jednocześnie obsługując jakiegoś faceta.
- Wiesz myślałem, że skoro tak mocno zaryłeś głową to zapomnisz-zaśmiał się cicho upijając piwo, a ja prychnąłem rozbawiony. Lubiłem go za to, że potrafił rozładować napięcie lub mnie rozbawić nawet w najgorszych momentach.
W ogóle sam w sobie był taki strasznie pocieszny.
- Dobra powiedz mi lepiej jak było na rozmowach-zapytałem ciekaw i korzystając z chwili pustki przy barze oparłem się łokciem o blat.
Pierwszą reakcją było ciężkie westchnięcie. Zaśmiałem się.
- O tym też nie zapomniałem- odpowiedziałem zgryźliwie, ale przyjacielsko.
- No właśnie... Niestety... Mam dość na dziś. Jeszcze jutro mam się zgłosić do paru miejsc. Ale na razie będą rozważane moje prośby-mruknął wyraźnie dobity.
Uniosłem brew zdziwiony.
- I w ani razu cię nie przyjęli?
-Uwierz mi. Ci pracodawcy są popierdoleni. Połowa twierdziła że z takimi włosami to ja za dużo nie mogę u nich w firmie-złapał się za kosmyk swoich czarnych włosów.
Uniosłem brew zdziwiony. Czemu niby włosy? Były czyste, zadbane i nie były jakoś szokujące przecież.
- Z takimi czyli...?-dopytałem.
- Podobno są za długie, a schludny wizerunek jest najważniejszy. W każdym razie jutro idę do jednej z piwiarni na drugą rozmowę.
- Ja pierdolę- wywróciłem oczami.- Przesadzają z tym. Dbasz o siebie przecież-prychnąłem. Od Dawida zawsze tak cudnie pachniało. To nie były perfumy tylko... po prostu on. Czasami tylko pachniał Filipem.- Jakiej piwiarni?
- Na Małej. To ta za rogiem ulicy która leci od szpitala... Jak się upiją to blisko mają- zaśmiał się cicho popijając piwo co chwilę.
Zaśmiałem się pod nosem znowu obsługując klientów.
- Nic lepszego nie ma?- zapytałem. Trochę się martwiłem, że chłopaka tam zaatakuje pierwsza lepsza góra mięsa. Nie chciałem, by potem przychodził z pracy zakrwawiony jak ja ostatnio.
- Cytuję. "Nie z moimi kwalifikacjami". Teraz to wszystkim się upierdoliło by studia kończyć-prychnął krzywiąc się.
- Czyli oboje jesteśmy skazani na rozdawanie alkoholu starym dziadom-zaśmiałem się mówiąc nieco ciszej, by czasami żaden z klientów nie usłyszał. Gdyby tak było mógłby pójść na skargę do szefa, a tego wolałem uniknąć.
- Tyle że ty rozdajesz starym zboczonym dziadom- prychnął rozbawiony podkreślając przedostatnie słowo.- Będziesz dzisiaj tańczył?-zapytał ciekaw zerkając w stronę pustej i zaciemnionej sceny.
Pokręciłem głową na boki.
- Mam ślady po bójce. Raczej to mało sexowne- prychnąłem krzywiąc się. Plecy mi trochę doskwierały i głowa szczerze mówiąc, ale nie narzekałem.
Dawid nagle klasnął w dłonie i uśmiechnął się szeroko.
- Wiedziałem! Wiedziałem, że tańczysz!-zaśmiał się dumny ze swojej wygranej. Przez moment nie mogłem załapać, o co chodzi, aż w końcu przypomniałem sobie, że przecież on o tym nie wiedział. Walnąłem się otwartą dłonią w głowę.
- Okej... Masz mnie... Tańczę...-nachyliłem się nieco nad blatem w jego stronę.- Ale uwierz mi... Gdybyś widział ile kasy leci na scenę,też byś tańczył-uśmiechnąłem się przebiegle i odsunąłem.- Z resztą i tak przez jakiś czas tylko rozdaje alkohol. Dzisiaj i tak jest dobrze, bo siedzę za barem... Jak chodzę między stolikami dostaję dość niemoralne oferty-skrzywiłem się. Szczerze to niektórzy faceci tu byli na tyle przystojni, że nawet z chęcią bym skorzystał, ale jak na złość oni byli już zajęci lub niezainteresowani. Jeszcze kilka lat temu nie zwracałbym uwagi na wygląd, ale teraz było inaczej. Nie muszę tego robić więcej.
Taki żart losu.
W ogóle dowcipniś z niego.
Nie lubię typka.
Dawid wyprostował się jak struna i z gniewnym wzrokiem rozejrzał się po klubie.
- Który to?-zapytał groźnie, a ja zaśmiałem się głośno i wzruszyłem ramionami.
- Sam nie wiem. Oni są identyczni-prychnąłem rozbawiony. Dawid zaśmiał się cicho dopijając swoje piwo. Poprosił o kolejne, więc mu polałem.
Resztę nocy w klubie spędziliśmy na śmianiu się, gadaniu z kilkoma nowo poznanymi ludźmi i oglądaniu sexownych chłopców wyginających się na rurze. Czasami komentowaliśmy ich urodę. Bawiła mnie reakcja Dawida gdy zobaczył Marka na scenie. Fakt chłopak był niesamowity i w dodatku miał idealne ciało oraz uroczą urodę. Sam bym na niego poleciał.
Wróciliśmy do domu po 2:00. Ja wykończony, a Dawid po czterech piwach i z malinką autorstwa jakiegoś obcego faceta. Założyliśmy się, że nie zdobędzie żadnej. Wygrał piwo na koszt firmy, a dokładniej mój.
Otworzyłem drzwi i śmiejąc się wtoczyliśmy się wręcz do mieszkania. Killer od razu zaczął skakać naokoło i szczekać na nas uradowany, że wróciliśmy. Zostałem namiętnie, ale krótko pocałowany w usta przez Dawida.
- Dobra pijaku idź się myć-prychnąłem rozbawiony i pchnąłem go do łazienki lekko. Grzecznie się posłuchał i zniknął za drzwiami, a ja poszedłem do sypialni się przebrać w jakąś piżamę, a dokładniej w nowe bokserki. I tak musiałem się jeszcze umyć. Zerknąłem na rozwaloną pościel. Ewidentnie było widać co tu się działo. Nie dość, że został ślad spermy, to kołdra była rozwalona w ten dość specyficzny sposób, gdy ktoś wije się, porusza biodrami i pociera stopą o nią tworząc nowe fałdki i zacierając stare. Każdy kto chociaż raz się masturbował zrozumie. Musiałem się pozbyć dowodu zbrodni, więc szybko zmieniłem pościel i starą upchnąłem w szafie na razie. Potem wstawię pranie.
Kiedy skończyłem akurat wszedł Dawid już w nieco lepszym stanie. Uśmiechnął się szeroko.
- Żonka już czeka?-wymruczał z rozbawieniem i siadł na łóżku podkradając mi fajkę ze stolika nocnego. Wywróciłem oczami rozbawiony.
- Nie. Ucieka pod prysznic-z rozbawieniem poszedłem do łazienki się umyć.
Szybki, orzeźwiający prysznic po pracy zawsze jest dobrym pomysłem.
Kiedy wróciłem do sypialni Dawid już spał wtulony w moją poduszkę. Uśmiechnąłem się rozczulony. Wyglądał tak niewinnie i uroczo, że nie mogłem i zrobiłem mu zdjęcie szybko po czym wyłączyłem wszystkie światła i ułożyłem się obok niego zastępując mu poduszkę. Okryłem nad kołdrą i zasnąłem prawie od razu.
Uwielbiałem czuć to bliskie ciepło chłopaka przy sobie.
***
Czuję jakiś zapach.
Jeszcze nie wiem jaki, ale przyjemny.
Otworzyłem leniwie oczy i przetarłem je leniwie. Przeciągnąłem się, a następnie podrapałem po jajach. Dopiero po dłuższej chwili analizowania dotarło do mnie, że to zapach ciepłego pieczywa i parówek oraz kawy. Leżałem sam w łóżku nie licząc szczeniaka, który szybko przybiegł i wskoczył liżąc mnie po twarzy. Zaśmiałem się i pogłaskałem go po głowie.
- Co mały widzę, że się dobrze czujesz. Możesz już skakać i nic nie boli nie?- zapytałem zachrypniętym od snu głosem. W odpowiedzi otrzymałem radosne szczeknięcie.
Gdyby ktoś teraz wszedł do domu i zobaczył ten obrazek mógłby uznać, że mam idealne życie. W sumie gdyby nie kilka niedokończonych spraw, gang i Filip... Może i miałbym to idealne życie? Uśmiechnąłem się pod nosem półgębkiem. Fajnie by było. Ale to nie czas na gdybanie. Złapałem za papierosy i zapaliłem, by po chwili wstać z łóżka. Powolnym krokiem poszedłem do kuchni. Zastałem Dawida nakładającego śniadanie na talerze. Uśmiechnąłem się wypuszczając dym z ust.
Miałem ochotę przytulić się do jego nagich pleców i ucałować je.
Chyba ostatnio jestem zbyt samotny.
Potrzebuję czułości.
To dlatego mam tak dziwne myśli.
- Śniadanie do łóżka?-zapytałem siadając na stole- Jak romantycznie-zaśmiałem się. Dawid spojrzał na mnie zdziwiony i zdezorientowany, po czym skrzywił się.
- I zjebałeś-prychnął z udawanym wyrzutem, a po chwili na moich kolanach wylądował talerz, a obok na stole kubek z kawą. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzięki-wymruczałem zadowolony i zabrałem się za jedzenie tostów i parówek. Może nic specjalnego, ale dla mnie po długich pustkach było pyszne.- Jak się czujesz?-zapytałem po dłuższej chwili milczenia. Oboje byliśmy zajęci jedzeniem.
- Trochę mnie głowa boli, ale poza tym to spoko- uśmiechnął się półgębkiem.
Skinąłem głową.
- Jakieś plany poza szukaniem pracy?-zapytałem ciekaw i dokończyłem tosty.
- Raczej nie, ale za chwilę muszę iść na tą rozmowę-mruknął z pełnymi ustami i popił wszystko kawą, po czym odstawił naczynia do zlewu.
Skrzywiłem się krótko.
- Kiepski pomysł z tą pijalnią...-mruknąłem unosząc lekko brew.- Nie chciałbyś pracować ze mną w klubie?-zapytałem nagle wpadając na ten pomysł. To nie byłoby takie złe. A wręcz przeciwnie.- Nie musisz tańczyć. Wystarczy, że będziesz podawał drinki- uśmiechnąłem się szeroko dumny.
Dłuższą chwilę Dawid przyglądał mi się zagadkowo, a ja nie wiedziałem, o co chodzi. Przestałem się uśmiechać i spojrzałem na niego niepewny. Nigdy nie potrafiłem rozszyfrować tej jego miny.
- Nieeee-odezwał się w końcu.- To chyba nie dla mnie. Nie obraź się, ale nie mam ochoty, by stado facetów mnie obłapiało-mruknął wykrzywiając usta w grymasie niezadowolenia.
Skinąłem głową.
Rozumiałem go doskonale. Ja sam nie przepadałem za tym. Zwłaszcza gdy ktoś mówił do mnie 'maleńka'. Na samą myśl się wzdrygnąłem.
- Okej, rozumiem-uśmiechnąłem się ciepło.
- Dobra zbieram się- Dawid przeszedł obok i potargał mi jeszcze włosy na odchodnym- Wpadnę do klubu dzisiaj!-krzyknął z korytarz ubierając buty i wyszedł z domu.
Faktycznie i taj nocy Dawid pojawił się w klubie i dotrzymał mi towarzystwa przez całą zmianę. Może tylko mi się wydaje, ale to może być przez tą ostatnią bójkę. Troszczy się o mnie?
***
Kolejne tygodnie mijały nam dość spokojnie. Dawid zadomowił się u mnie i spędzaliśmy sporo czasu ze sobą, a mimo tego i kilku nagłych, namiętnych pocałunków, które ostatnio dość często się nam zdarzały nadal trwał przy Filipie. Czułem to za każdym razem, gdy wychodził z domu, a wracał nad ranem, kiedy rozmawiał z nim przez telefon w kuchni myśląc, że wcale go nie słyszę, kiedy potem płakał w moje ramię, a ja go uspokajałem.
Z każdym dniem, jak nasza zażyłość rosła, tak rosła też i moja zazdrość o niego. Tak. Byłem zazdrosny. Zazdrosny i zły jak cholera zarówno na siebie, na Dawida i Filipa.
Nawet nie zauważyłem kiedy Dawid stał się dla mnie kimś więcej niż przyjacielem.
I on też tego nie zauważał, a ja nie zamierzałem mu mówić.
Odetchnąłem głęboko i padłem na kanapę z fajką w ustach. Dawid wyszedł do pracy. Nic niezwykłego nie znalazł, bo pracował w jakiejś podrzędnej piwiarni, gdzie śmierdziało tanim tytoniem. Kilka razy go odwiedziłem, jednak ciągle podziwiałem go, że jakoś tam wytrzymuje. Odprężyłem się nieco i zamknąłem oczy odchylając głowę w tył. Potrzebowałem takiej chwili wytchnienia sam na sam z papierosem.
Oczywiście akurat teraz mój telefon postanowił poinformować o nowej wiadomości. Trochę niechętnie sięgnąłem po urządzenie.
Sms od brata.
Uśmiechnij się :)
Prychnąłem i odrzuciłem telefon w bok.
Błagam... Najpierw obiecuje przyjazd, potem wykręca się ciągle, że nie ma czasu, a ja mam się uśmiechać?
Litości.
Z resztą nawet jeśli faktycznie nie ma czasu to po jaką cholerę w ogóle zapowiadał swój przyjazd?
Nie miałem już siły do tego chłopaka.
Do niczego nie miałem siły. Chciałem tylko, by Dawid zaczął zwracać na mnie większą uwagę.
Miłość jest ślepa co Dawid?
Najwidoczniej też kuloodporna.