Poranna rutyna, śniadanie w postaci kawy i Marlboro i do salonu. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie i zacząłem skakać po kanałach.
Opierdalałem się tak do 15:00. Poszedłem do sypialni i spojrzałem za okno. Za ciepło na długie rękawy. Westchnąłem i wsunąłem nóż razem z pistoletem za pasek. Drugi schowałem do kieszeni torby z tyłu, bym mógł szybko po niego sięgnąć.
Ubrałem buty i wyszedłem na miasto. Wolnym krokiem szedłem na miejsce spotkania z Natanem.
Poznałem go kilka miesięcy temu na jakiejś imprezie. Z początku nawet nie zwróciłem na niego uwagi. Normalny chłopak, młodszy ode mnie z włosami przefarbowanymi na niebiesko.
Smerf.
Zajęty.
Albo gej.
Bardziej się nim zainteresowałem, gdy jakiś facet go wkurwił. Natan złamał mu nos i nieźle oszpecił na dłuższy czas.
Porywczy.
Po imprezie podszedłem do niego i zaczęliśmy rozmawiać. Dobra. Ja zacząłem. Ciężko się z nim na początku gadało. Dopiero po kilku piwach się otworzył.
Tak się zaczęło.
~
Po drodze zagarnąłem hamburgera z jakiegoś baru i jak zwykle byłem pierwszy na miejscu. Zjadłem, spaliłem dwa szlugi.
15:35
A tego chuja nadal nie ma.
Westchnąłem i zamknąłem oczy wypuszczając toksyczny dym z płuc.
W tym momencie dostałem zimną wodą w mordę. Dosłownie.
- Nie pal mośku- usłyszałem ten głos. Przeczesałem mokre włosy i spojrzałem wściekły na Natana.
- CIEBIE DO RESZTY POPIERDOLIŁO KURWO ZAJEBANA?!!!!- wydarłem się na dzień dobry i dostałem kolejną porcją wody.
- Już dawno- powiedział z tym przesłodzonym uśmiechem na mordzie. Westchnąłem i znowu przeczesałem włosy do tyłu. Miał jeszcze wodę w butelce.
- Nie możesz być normalny. Bo po co nie?- wstałem i trzepnąłem włosami.
- Też nie wiem. To po co miałem przychodzić?- napił się z butelki. Chciałem mu ją przechylić, ale wolałem go nie tykać.
- Dwa dni temu jakiś popierdoleniec podrzucił mi nieśmiertelnik- pomachałem wisiorkiem na szyi.- i karteczkę z miejscem i godziną spotkania- Natan sięgnął do mojej szyi i przyciągnął do siebie trochę boleśnie za nieśmiertelnik.
'Podążaj za Łasicą'
Chłopak wybuchł śmiechem. Spojrzał na mnie dopiero po chwili.
- Mówiłem. Popierdoleniec- mruknąłem.
- A co ja mam do tego?
Westchnąłem.
- Wczoraj się z nim spotkałem. Kazał kogoś przyprowadzić. Chodź.- ruszyłem w stronę kamieniołomów.
- Gdzie?- stał w miejscu.
- Na randkę. Chodź cymbale!- krzyknąłem nie odwracając się.
Szybko mnie dogonił, a ja zdążyłem zapalić.
Przy nim trzeba trzymać nerwy i język na wodzy, a mi bez fajek ciężko.
Bez słowa zaprowadziłem go na kamieniołomy.
Czekali na nas. Łasica. Dawid i...kurna.
Jakiś krasnal.
Nawet jak na mnie.
Płomienno czerwone włosy i takie same oczy.
Soczewki.
Cały ubrany na czarno i blada, wręcz biała cera.
Młody. Nieletni.
Czerwony kapturek.
Podeszliśmy do nich z Natanem. Spojrzałem na Łasicę.
- W końcu jesteś- powiedział oschłym jak zawsze głosem.
- To ten popierdoleniec?- Natan ogarnął Łasicę obojętnym spojrzeniem. Widziałem zmarszczki na czole ''''szefa''''
Powstrzymałem śmiech.
Czerwony Kapturek warknął coś pod nosem.
- Jak mnie nazwałeś robalu?!-warknął i przygwoździł chłopaka do ściany starego budynku.
- Filip uspokój się!- emo ped....Dawid złapał go za bluzę i pociągnął lekko w swoją stronę. Łasica spojrzał na niego kątem oka i odsunął się. Widziałem jak Smerf zaciskał pięść, by mu przywalić.
- Grzeczny gryzoń- Natan otrzepał swoją koszulkę w miejscach, gdzie złapał go Filip.
Znowu przegiął.
Emos przytrzymał jego ramię.
Chwila ciszy.
- To ma być ten nowy?- Łasica spojrzał na mnie wrogo.
Wzruszyłem ramionami.
- Miałem kogoś przyprowadzić. Przyprowadziłem.- zapaliłem i spojrzałem na Czerwonego Kapturka- A ty to kto? Ciebie też wciągnęli?
Chłopak spojrzał na mnie, jakbym wyrwał go z zamyślenia.
- Tak... Filip dał mi wczoraj nieśmiertelnik- miał delikatny głos. Dziewczęcy. Spojrzałem na jego szyję.
Tylko ja miałem wisiorek schowany pod bluzką.
- Ha?!- Natan spojrzał na chłopca.- Nie zauważyłem cię wcześniej.
Czerwonowłosy zmarszczył brwi.
- Jak masz na imię?- odwróciłem jego uwagę. Chłopak spojrzał na mnie spokojnie.
- Alex.
- Ile masz lat?
- 15.
- Wiedziałem! Łasica to pedofil!- Natan znowu się wtrącił. Nie będę mu dupy ratował. Alex i Filip spojrzeli na niego w tym samym momencie z mordem w oczach. . Młody wyjął coś z kieszeni i chciał rzucić w Natana.
- Zostaw- Filip powstrzymał chłopaka, który od razu schował przedmiot z powrotem. W stronę Natana poleciał nieśmiertelnik. Złapał go i przyjrzał mu się.
- Bez sensu- odpowiedział i jeszcze raz spojrzał na Łasicę i wzruszył ramionami.- Okej. Zgadzam się- założył nieśmiertelnik.
Odetchnąłem.
- A tobie co? Topili cię?- Dawid spojrzał na moją mokrą bluzkę.
- Można tak powiedzieć- mruknąłem i rzuciłem Natanowi nienawistne spojrzenie. Posłał mi całusa
Prychnąłem.
- On coś w ogóle umie?- skinął na Natana patrząc na mnie.
- Sam mogę odpowiadać- Smerf się wtrącił.
Zignorował go.
- Nie wiem- wzruszyłem ramionami
. - Snajper- spojrzałem zaskoczony na Natana
- I fajnie- usłyszałem głos Filipa.
- Serio?- zapytałem.
- Na niby kurduplu....- prychnął.
Westchnąłem
- Coś jeszcze?- spojrzałem na Łasice.
- Możecie iść. Wkurwiacie- ogarnął nas pogardliwym wzrokiem.
Zadowolony ruszem w stronę ulicy. Nie wytrzymam z nimi. Zapaliłem i wszedłem do caffehaven. Zamówiłem czarną kawe na wynos i ruszyłem do domu.
Muszę odreagować.
Zadzwoniłem do kumpla.
- Co jest?- usłyszałem jego głos.
- Czemu zawsze 'co jest'? Może chciałem po prostu pogadać?- zapytałem z lekkim oburzeniem w głosie.
Drocze się.
W słuchawce zapadła chwilowa cisza.
Uśmiechnąłem się. No tak. Ja nigdy nie dzwonie po nic.
- Nie pierdol tylko mów o co chodzi- usłyszałem w końcu.
- Masz czas?
- Dla ciebie zawsze kochany- usłyszałem jego rozbawiony głos- ale nie teraz. Wybacz- usłyszałem wysoki chichot kogoś, kto siedział obok niego.
Lora.
- Dziewczyna?- uśmiechnąłem się.
- Tak. Do jutra.
Rozłączył się.
Westchnąłem i zapaliłem.
Igła.
Mój szef i najlepszy przyjaciel. Razem pracujemy w studio tatuażu. Kupował kiedyś ode mnie marihuanę. Zaczęliśmy rozmawiać.
3 lata przyjaźni.
~
W domu obejrzałem jakiś film, umyłem się i spać.
Jutro do pracy.
Rutyna.
~~~
Na życzenie:
dedykacja dla mojej kochanki <3
xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz