A co do rozdziału to powinien się pojawić w tym tygodniu. Liczę na to, że jutro.
Choroba < i pewna cosplayerka> pchnęły mnie do napisania tego.
----
Godzina 23:13
Jakieś 20 minut temu wyszedłem z mieszkania ubrany w krótkie, przylegające szorty i w pół przezroczysty, szary podkoszulek. Do kostki miałem standardowo dopięty nóż, a w kieszeni fajki, kilka kondonów i saszetek z żelem. Przechodnie spoglądali na mnie ciekawsko gdy przechodziłem obok. Kilku z nich rzuciło jakimś komentarzem.
Pozdrawiam środkowym palcem.
Teraz stałem na rogu ulicy, gdzie pracowałem.
Przepełniona nierządem, zdradą i gwałtem.
Uśmiechnąłem się półgębkiem i ruszyłem wzdłuż chodnika rozglądając się po znajomych po fachu. Krótkie, wyzywające stroje przyciągające uwagę potencjalnych klientów były tu normom. Nikt nie krzywił się na innych. Każdy ma swój interes i tylko o niego dba. Reszta niech robi co chce, puki nie wejdzie komuś w drogę.
Jedyne zasady tego miejsca.
Cała reszta zależy od łaski lub niełaski klienta.
Nikt się nad tobą nie zlituje, gdy zobaczy twoje ciało leżące na ziemi, zakrwawione i nagie. Minie cię obrzucając beznamiętnym wzrokiem, lub okradnie, jeżeli masz coś wartościowego.
Radź sobie...
Chwile tak chodziłem, aż nie zatrzymałem się przy jednej ze starych fabryk. Od razu podszedł do mnie jakiś starszy facet z lekkim zarostem i brązowymi, idealnie ułożonymi włosami. Ubrany w białą koszulę i spodnie od garnituru, jak większość z nich.
Nie tylko spragnione przygód nastolatki nas odwiedzają.
Spytał o cenę i imię i zniknęliśmy za budynkiem na dobre pół godzinki.
Tak samo z kolejnym.
Nauczyłem się poddawać temu nie uczestnicząc w tym.
Nauczyłem się poddawać temu nie uczestnicząc w tym.
Ogarnąłem się szybko, doprowadzając do stanu początkowego i rozejrzałem się po ulicy. Uśmiechnąłem się widząc znajomą twarz i podszedłem do niego.
Młody, z ciemno brązowymi, kręconymi włosami i licznymi piegami na policzkach. Trochę wychudzony, ale przy jego sytuacji to i tak dobrze wygląda.
- Hej młody. Jak tam?- wyciągnąłem w jego stronę paczkę ze szlugami.
- Siem. Ciężko. W domu chujnia już totalna. Aż nie mam ochoty wracać...- odebrał papierosa odpalił go wydmuchując dym z ciężkim westchnieniem. W przerwie, gdy też zapaliłem spojrzał na mnie swoimi zielonymi, dużymi oczami- Szymeek... mógłbym u ciebie zostać jakiś czas? Mieszkasz sam nie?
Przyglądałem mu się chwilę z politowaniem i uśmiechnąłem ciepło.
- Na ile tylko chcesz Mikuś- zaśmiałem się unikając jego kopniaka.
-Nie mów tak- naburmuszył się i nadął policzki krzyżując ręce na piersi.
Uśmiechnąłem się szerzej i złapałem go za podbródek całując go krótko.
No co?
Podoba mi się dzieciak.
Spojrzał na mnie zarumieniony i prychnął pod nosem udając obrażonego.
- Ej... to dziwka może być wstydliwa? Od pocałunku?- zrobiłem smutną minkę, a chwilę potem dostałem z pięści w ramie.
Oboje się zaśmialiśmy.
- Tyyy... zobacz- Mikołaj skinął głową w stronę jakiegoś chłopaka. Szedł powoli i dość niepewnie rozglądając się wokoło jakby nie wiedział co ze sobą zrobić.
- Oj... świeżynka- rozczuliłem się na ten widok z rozbawieniem. Chłopak był mniej więcej w moim wieku, ubrany prawie cały na czarno nie licząc bluzki i czerwonej bandany na szyi.
Taki niewinny emosek...
Spojrzałem błagalnie na Mikołaja.
- Mogę go?
- A bierz... Nie mój typ- machnął na mnie ręką, a ja w podzięce posłałem mu całusa.
Zastanawiało mnie, czy ten chłopak chciał wydać tu kasę, czy wręcz przeciwnie.
Cóż... Mało się to dla mnie liczyło.
Zgasiłem fajkę i przeszedłem na drugą stronę ulicy, tak, by wyglądało, jakbym szedł lekko w bok, niżeli centralnie na niego. To on miał zwrócić na mnie uwagę. Kręciłem delikatnie biodrami.
Kątem oka obserwowałem chłopaka. Widząc mnie jego policzki przybrały kolorku, a chwilę potem nasunął na nos czerwoną bandanę patrząc na mnie jak na obrazek.
Miły komplement.
Powstrzymałem śmiech i zmrużyłem lekko oczy posyłając mu uwodzicielskie spojrzenie.
- Przepraszam- odezwał się w końcu nieco niepewnie.
Zatrzymałem się i spojrzałem na niego nie mogąc pozbyć się lekkiego uśmiechu.
Takiego egzemplarzu jeszcze nie spotkałem.
- Szukasz tu czegoś?- zapytałem patrząc na niego lubieżnie.
Słodki jest myśląc, że nie wiem co chowa pod tą chustką.
- Em...- odwrócił ode mnie wzrok i zapatrzył się w ciemności jednego z zaułków.- Szukam... Szukam mężczyzny- wymamrotał tak, że ledwo go usłyszałem i zrobił krok w tył.
Trzeba by chłopaka trochę ośmielić
Podszedłem znacznie bliżej, tak, abyśmy stykali się ze sobą klatkami piersiowymi. Był ode mnie wyższy parę centymetrów, więc pociągnąłem jego bandankę w dół, tak, by i on się nieco schylił.
- W jakim celu?- wyszeptałem mu na ucho kusząco.
Poczułem, że nieco się spiął.
Oby się dzieciak nie wystraszył.
- Chcę się pieprzyć- odpowiedział w końcu już nieco pewniejszym głosem.
Zamruczałem rozkosznie i odsunąłem się na kilka kroków
- Jestem do twoich usług- ukłoniłem się zerkając na niego z chytrym, pełnym pożądania uśmiechem.- Więc... gdzie?- wyprostowałem się.
- Gdzieś... nie wiem... są tu gdzieś... jakieś pokoje?- chłopak rozejrzał się wokoło nieco speszony, a ja powstrzymałem kolejny wybuch śmiechu. Spokojnie... profesjonalizm przede wszystkim- Nigdy tu nie byłem- przyznał się w końcu.
- Widać- uśmiechnąłem się ciepło odpuszczając nieco- Chodź- pociągnąłem go za skrawek koszulki w stronę hangaru niedaleko.- Mogę znać twoje imię?
Chłopak szedł za mną nieco nieporadnie
- Dawid.
Weszliśmy do pustego, dużego pomieszczenia podpieranego na kilku masywnych kolumnach. Zapaliłem światło, by nikt nie wpadł na pomysł, by nam przeszkodzić.
- Szymon- stanąłem naprzeciwko niego z zadziornym uśmieszkiem.- Więc bierz się do roboty... kochasiu- wyszeptałem mu na ucho stając przed nim, jak wcześniej na ulicy, a dłonie kładąc na jego biodrach.
- Czekaj- odsunął mnie i zsunął torbę z ramienia, pozbył się bluzy ukazując mi pięknie zabandażowane nadgarstki. Wywróciłem dyskretnie oczami. Na jego ramionach zauważyłem kilka blizn po kulach i nożu...
Czyli jednak chłopak nie jest tak niewinny, na jakiego wygląda.
Podczas gdy on mamrotał coś do nieśmiertelnika ja mogłem się przyjrzeć lepiej jego twarzy.
Szare oczy... Ładne.
Uśmiechnąłem się nieznacznie do siebie i oblizałem górną wargę.
Gdy Dawid skończył też oblizał usta i spojrzał na mnie. Stałem przed nim z założonymi rękoma i lekkim zniecierpliwieniem malującym się na twarzy.
- Ładne oczy... skończyłeś już?- zapytałem niecierpliwiąc się.
Napaliłem się na tego chłopaka. Było w nim coś, co niesamowicie mnie pociągało.
Nie był taki jak te dziady w garniturach.
W nim kryła się tajemnica.
I chyba to tak bardzo mi się podobało.
Jego silne ramiona pchnęły mnie na jedną z kolumn, a usta zaczęły natarczywie całować. Sapnąłem zaskoczony i objąłem go wsuwając mu dłonie pod bluzkę.
Matko... Kto by pomyślał, że takie chuchro ma tyle siły.
Jeżeli zawartość jego bokserek jest proporcjonalna do budowy ciała to już wolę mu obciągnąć.
Jeszcze mi się chłopak zakomlpeksi.
Jedną nogę oplotłem na jego udzie oddając mu zachłannie pocałunki.
Dawid włożył mi dłoń pod bluzkę podwijając ją i masując mój tors. Poczułem przyjemne ciepło i chwilę potem dreszcz podniecenia, który przeszedł mnie, gdy otarł się swoją męskością o moją. Westchnąłem mu w usta i poruszyłem zachęcająco biodrami.
Moje dłonie powędrowały na jego spodnie. Zręcznie jedna ręką rozpiąłem je od razu wsuwając dłoń do środka. Uśmiechnąłem się nieznacznie do siebie.
Nie będzie tak źle.
Nagle poczułem mocne szarpnięcie i wylądowałem odwrócony tyłem do niego. Chwilę potem jego dłonie powędrowały do moich spodenek zsuwając je nieco.
Poczułem chwilowe wahanie... Pewnie zaskoczył go fakt, że nie miałem bielizny.
Wypiąłem się w jego stronę i otarłem o jego męskość.
Wzdychałem chwilami głośniej w duchu ciesząc się, że jak już przychodzi co do czego nie jest taki nieśmiały.
Chwilę jeszcze się ze mną drażnił, aż w końcu nie wyciągnąłem w jego stronę prezerwatywy i żelu w saszetkach.
- Chociaż jeden przygotowany- mruknął i odebrał saszetki. Pozbył nas dolnej części garderoby i włożył we mnie palce rozciągając mnie. Zacząłem pojękiwać i podparłem głowę na kolumnie oddając się mu.
Po chwili poczułem, jak wyjmuje palce. Rozchylił nieco moje pośladki ściskając je i wszedł we mnie szybko z cichym warknięciem. Z mojego gardła wydobył się głośniejszy jęk przepełniony rozkoszą. Poruszyłem ochoczo biodrami nie odczuwając żadnego dyskomfortu.
- Nie hamuj się złotko- wymruczałem spoglądając na niego przez ramię z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie zamierzam- odpowiedział nieco zachrypniętym głosem i od razu zaczął poruszać biodrami wywołując u mnie jęki przyjemności. Moje ciało drżało, przy każdym jego mocniejszym pchnięciu, a dłonie lekko drapały kolumnę, o którą się pospierałem.
Szybko się do niego dopasowałem, by dać nam obu więcej przyjemności.
Od kilku dni nie miałem tak dobrego sexu, jak teraz.
Dawid był wręcz idealny... Jego niepewność i nieśmiałość zamieniły się w pożądanie, które teraz dawało mi tyle rozkoszy.
Nie uciekałem tym razem... Teraz chciałem brać z tego jak najwięcej.
Jego dotyk na mojej skórze, pocałunki składane na szyi i ustach.
Jego ciało przylegające do mojego.
Chciałem to wszystko czuć tak mocno, jak tylko mogłem.
Nic innego mnie już nie obchodziło.
Tylka ta rozkosz, jaką mi dawał.
Jego ruchy stawały się nieregularne, a usta pieściły moją szyję. W pewnym momencie poczułem mocne ugryzienie na ramieniu. Krzyknąłem unosząc kąciki ust z rozkoszy i zacząłem poruszać nieco szybciej biodrami w rezultacie. Dawidowi też najwidoczniej się to spodobało, bo jego pchnięcia stały się mocniejsze i głębsze, tak, że prawie za każdym razem trafiał w mój czuły punkt przyprawiając mnie o fale rozkoszy. Szarpnął mnie za włosy i wpił się w moje usta podgryzając je i posapując momentami głośniej. Sam, też nie byłem cichy, a moje jęki odbijały się echem od ścian pomieszczenia. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej chaotyczne i niezdarne, a jedna z jego dłoni powędrowała na mojego członka pieszcząc go intensywnie i stymulując. Przy samym dotyku jęknąłem przeciągle zaciskając na nim mięśnie gwałtownie. Po chwili przestał mnie całować i przylgnął go moich pleców zaciskając drugą dłoń na moich biodrach, tym samym regulując ich ruchy.
Cholernie go pragnąłem.
Poczułem zalewającą mnie falę przyjemności i mocniej spiąłem mięśnie powstrzymując orgazm... Nie mogłem dojść przed nim.
Nagle poczułem, że Dawid też kończy i doszedłem prawie równo z nim z przeciągłym jękiem. Podparłem głowę o zimną kolumnę.
- Ah...Filip- wysapał pod nosem.
Zignorowałem to. Nie obchodziły mnie powody, dla których klienci tu przychodzą.
Zdradza, nie zdradza.
Tęskni, nie tęskni.
Obojętnie.
Drżałem na całym ciele i starałem się unormować oddech. Gdy tylko byłem w stanie od razu ubrałem spodenki i odwróciłem się przodem do niego opierając się o ścianę. Przyjrzałem mu się z lekkim uśmiechem. Nie wygląda tak źle jak z początku myślałem... A te blizny dodają mu charakteru.
- Te... tylko mi tu nie zaśnij... Z resztą. I tak ciężko by ci było tu spać- puściłem mu oczko.
- Jestem wytrzymały- odpowiedział ubierając się.
Przeczesałem włosy i wyciągnąłem w jego stronę rękę.
- 800 złotko- uśmiechnąłem się niewinnie.
Chłopak wyciągnął z torby kopertę, a z niej pieniądze i wręczył mi.
- Proszę.
Przeliczyłem wszystko i uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzięki. Zapraszamy ponownie- gdy oboje w pełni doszliśmy do siebie ruszyliśmy w stronę drzwi. - Co taki cichy- zapytałem wychodząc na świeże powietrze.
- Za rozmowę też mam płacić?- zapytał z lekko ironicznym uśmiechem.
Prychnąłem i posłałem mu zadziorny uśmieszek wzruszając ramionami. Przeszliśmy się kawałek aż w końcu Dawid się nie zatrzymał.
- Po co to robisz?- zapytał przyglądając mi się.
Zaskoczyło mnie to pytanie... Jakoś nikogo nie interesuje, jak tu wylądowałem. Ważne, że jestem do ich dyspozycji.
- Życie- wzruszyłem lekceważąco ramionami- Nie miałem wyboru. Wyjebano mnie bez środków do życia na ulicę dość niedawno... Muszę sobie radzić nie?
- Okej...- chwilę się nad czymś zastanawiał.- Osoba, która oddaje się bez przyjmowania pieniędzy jednej osobie to też dziwka?- spojrzał mi beznamiętnie w oczy, które teraz wydawały się strasznie puste.
Coś chłopaka męczy. I pewnie to coś tyczy się tego Filipa.
- Na tym polega bycie kurwą, aby brać za to kasę. Bez tego to tylko sex- odpowiedziałem na spokojnie.
- Rozumiem.- na twarzy Dawida po raz pierwszy odkąd się spotkaliśmy pojawił się szeroki uśmiech, który cholernie mi się spodobał. Poczułem, jak chłopak wsuwa mi banknot w spodenki. Zaśmiałem się.
- No dzięki... Chociaż niepotrzebnie. Nie przyjdziesz tu więcej nie?- zrobiłem smutną minkę.
- Raczej już nigdy się nie zobaczymy, chociaż kto wie...- pokazał mi język z szerokim uśmiechem- Kolejny punkt- wyciągnąć mojego faceta z paki. Powodzenia z klientami. Obyś trafił na kogoś porządnego- pomachał mi odchodząc w tylko sobie znanym kierunku.
- Będę tęsknił złotko... W cuda nie wieżę... Tu nie ma porządnych ludzi. Tobie też powodzenia- posłałem mu całusa z szerokim uśmiechem i wróciłem na ulicę.
Serio było mi szkoda, że chłopaka więcej nie zobaczę.
Ciekawe jaki byłby z niego kochanek... Skoro w łóżku dobry...
Uśmiechnąłem się nieznacznie i od razu odgoniłem tą myśl.
Nie mogę przywiązywać się do klientów.
Od razu dopadł mnie Michał z szerokim uśmiechem... Miał nieco potargane włosy i kilka śladów na szyi.
Nie nudził się przez ten czas, gdy ja byłem z Dawidem.
- No i?- patrzył na mnie pełny podekscytowania.
- Spokojnie dzieciaku... Nie byłem na pierwszej randce, czy czymś. Był dobry i tyle. Więcej nie musisz wiedzieć. Tajemnica zawodowa- przejechałem złączonymi palcami po swoich ustach, jakbym je zasuwał na zamek i uśmiechnąłem się.
- Dobra... jak chcesz- burknął urażony.- Długo chcesz tu jeszcze zostać?- zapytał sprawdzając godzinę na zegarku.- W pół do pierwszej.
Zamyśliłem się na moment.
- Jeszcze zostanę. Jeden, czy dwóch i się zbieramy okej?- rozejrzałem się po ulicy i wymieniłem spojrzenia z jednym facetem. Kolejny.- Spotkamy się tu za godzinę.- potargałem maluchowi włosy i ruszyłem w stronę mężczyzny.
Do domu wróciliśmy około drugiej. Przygotowałem nam kolację i łóżko.
To co robiliśmy potem jest raczej jasne...
Przyglądałem mu się chwilę z politowaniem i uśmiechnąłem ciepło.
- Na ile tylko chcesz Mikuś- zaśmiałem się unikając jego kopniaka.
-Nie mów tak- naburmuszył się i nadął policzki krzyżując ręce na piersi.
Uśmiechnąłem się szerzej i złapałem go za podbródek całując go krótko.
No co?
Podoba mi się dzieciak.
Spojrzał na mnie zarumieniony i prychnął pod nosem udając obrażonego.
- Ej... to dziwka może być wstydliwa? Od pocałunku?- zrobiłem smutną minkę, a chwilę potem dostałem z pięści w ramie.
Oboje się zaśmialiśmy.
- Tyyy... zobacz- Mikołaj skinął głową w stronę jakiegoś chłopaka. Szedł powoli i dość niepewnie rozglądając się wokoło jakby nie wiedział co ze sobą zrobić.
- Oj... świeżynka- rozczuliłem się na ten widok z rozbawieniem. Chłopak był mniej więcej w moim wieku, ubrany prawie cały na czarno nie licząc bluzki i czerwonej bandany na szyi.
Taki niewinny emosek...
Spojrzałem błagalnie na Mikołaja.
- Mogę go?
- A bierz... Nie mój typ- machnął na mnie ręką, a ja w podzięce posłałem mu całusa.
Zastanawiało mnie, czy ten chłopak chciał wydać tu kasę, czy wręcz przeciwnie.
Cóż... Mało się to dla mnie liczyło.
Zgasiłem fajkę i przeszedłem na drugą stronę ulicy, tak, by wyglądało, jakbym szedł lekko w bok, niżeli centralnie na niego. To on miał zwrócić na mnie uwagę. Kręciłem delikatnie biodrami.
Kątem oka obserwowałem chłopaka. Widząc mnie jego policzki przybrały kolorku, a chwilę potem nasunął na nos czerwoną bandanę patrząc na mnie jak na obrazek.
Miły komplement.
Powstrzymałem śmiech i zmrużyłem lekko oczy posyłając mu uwodzicielskie spojrzenie.
- Przepraszam- odezwał się w końcu nieco niepewnie.
Zatrzymałem się i spojrzałem na niego nie mogąc pozbyć się lekkiego uśmiechu.
Takiego egzemplarzu jeszcze nie spotkałem.
- Szukasz tu czegoś?- zapytałem patrząc na niego lubieżnie.
Słodki jest myśląc, że nie wiem co chowa pod tą chustką.
- Em...- odwrócił ode mnie wzrok i zapatrzył się w ciemności jednego z zaułków.- Szukam... Szukam mężczyzny- wymamrotał tak, że ledwo go usłyszałem i zrobił krok w tył.
Trzeba by chłopaka trochę ośmielić
Podszedłem znacznie bliżej, tak, abyśmy stykali się ze sobą klatkami piersiowymi. Był ode mnie wyższy parę centymetrów, więc pociągnąłem jego bandankę w dół, tak, by i on się nieco schylił.
- W jakim celu?- wyszeptałem mu na ucho kusząco.
Poczułem, że nieco się spiął.
Oby się dzieciak nie wystraszył.
- Chcę się pieprzyć- odpowiedział w końcu już nieco pewniejszym głosem.
Zamruczałem rozkosznie i odsunąłem się na kilka kroków
- Jestem do twoich usług- ukłoniłem się zerkając na niego z chytrym, pełnym pożądania uśmiechem.- Więc... gdzie?- wyprostowałem się.
- Gdzieś... nie wiem... są tu gdzieś... jakieś pokoje?- chłopak rozejrzał się wokoło nieco speszony, a ja powstrzymałem kolejny wybuch śmiechu. Spokojnie... profesjonalizm przede wszystkim- Nigdy tu nie byłem- przyznał się w końcu.
- Widać- uśmiechnąłem się ciepło odpuszczając nieco- Chodź- pociągnąłem go za skrawek koszulki w stronę hangaru niedaleko.- Mogę znać twoje imię?
Chłopak szedł za mną nieco nieporadnie
- Dawid.
Weszliśmy do pustego, dużego pomieszczenia podpieranego na kilku masywnych kolumnach. Zapaliłem światło, by nikt nie wpadł na pomysł, by nam przeszkodzić.
- Szymon- stanąłem naprzeciwko niego z zadziornym uśmieszkiem.- Więc bierz się do roboty... kochasiu- wyszeptałem mu na ucho stając przed nim, jak wcześniej na ulicy, a dłonie kładąc na jego biodrach.
- Czekaj- odsunął mnie i zsunął torbę z ramienia, pozbył się bluzy ukazując mi pięknie zabandażowane nadgarstki. Wywróciłem dyskretnie oczami. Na jego ramionach zauważyłem kilka blizn po kulach i nożu...
Czyli jednak chłopak nie jest tak niewinny, na jakiego wygląda.
Podczas gdy on mamrotał coś do nieśmiertelnika ja mogłem się przyjrzeć lepiej jego twarzy.
Szare oczy... Ładne.
Uśmiechnąłem się nieznacznie do siebie i oblizałem górną wargę.
Gdy Dawid skończył też oblizał usta i spojrzał na mnie. Stałem przed nim z założonymi rękoma i lekkim zniecierpliwieniem malującym się na twarzy.
- Ładne oczy... skończyłeś już?- zapytałem niecierpliwiąc się.
Napaliłem się na tego chłopaka. Było w nim coś, co niesamowicie mnie pociągało.
Nie był taki jak te dziady w garniturach.
W nim kryła się tajemnica.
I chyba to tak bardzo mi się podobało.
Jego silne ramiona pchnęły mnie na jedną z kolumn, a usta zaczęły natarczywie całować. Sapnąłem zaskoczony i objąłem go wsuwając mu dłonie pod bluzkę.
Matko... Kto by pomyślał, że takie chuchro ma tyle siły.
Jeżeli zawartość jego bokserek jest proporcjonalna do budowy ciała to już wolę mu obciągnąć.
Jeszcze mi się chłopak zakomlpeksi.
Jedną nogę oplotłem na jego udzie oddając mu zachłannie pocałunki.
Dawid włożył mi dłoń pod bluzkę podwijając ją i masując mój tors. Poczułem przyjemne ciepło i chwilę potem dreszcz podniecenia, który przeszedł mnie, gdy otarł się swoją męskością o moją. Westchnąłem mu w usta i poruszyłem zachęcająco biodrami.
Moje dłonie powędrowały na jego spodnie. Zręcznie jedna ręką rozpiąłem je od razu wsuwając dłoń do środka. Uśmiechnąłem się nieznacznie do siebie.
Nie będzie tak źle.
Nagle poczułem mocne szarpnięcie i wylądowałem odwrócony tyłem do niego. Chwilę potem jego dłonie powędrowały do moich spodenek zsuwając je nieco.
Poczułem chwilowe wahanie... Pewnie zaskoczył go fakt, że nie miałem bielizny.
Wypiąłem się w jego stronę i otarłem o jego męskość.
Wzdychałem chwilami głośniej w duchu ciesząc się, że jak już przychodzi co do czego nie jest taki nieśmiały.
Chwilę jeszcze się ze mną drażnił, aż w końcu nie wyciągnąłem w jego stronę prezerwatywy i żelu w saszetkach.
- Chociaż jeden przygotowany- mruknął i odebrał saszetki. Pozbył nas dolnej części garderoby i włożył we mnie palce rozciągając mnie. Zacząłem pojękiwać i podparłem głowę na kolumnie oddając się mu.
Po chwili poczułem, jak wyjmuje palce. Rozchylił nieco moje pośladki ściskając je i wszedł we mnie szybko z cichym warknięciem. Z mojego gardła wydobył się głośniejszy jęk przepełniony rozkoszą. Poruszyłem ochoczo biodrami nie odczuwając żadnego dyskomfortu.
- Nie hamuj się złotko- wymruczałem spoglądając na niego przez ramię z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie zamierzam- odpowiedział nieco zachrypniętym głosem i od razu zaczął poruszać biodrami wywołując u mnie jęki przyjemności. Moje ciało drżało, przy każdym jego mocniejszym pchnięciu, a dłonie lekko drapały kolumnę, o którą się pospierałem.
Szybko się do niego dopasowałem, by dać nam obu więcej przyjemności.
Od kilku dni nie miałem tak dobrego sexu, jak teraz.
Dawid był wręcz idealny... Jego niepewność i nieśmiałość zamieniły się w pożądanie, które teraz dawało mi tyle rozkoszy.
Nie uciekałem tym razem... Teraz chciałem brać z tego jak najwięcej.
Jego dotyk na mojej skórze, pocałunki składane na szyi i ustach.
Jego ciało przylegające do mojego.
Chciałem to wszystko czuć tak mocno, jak tylko mogłem.
Nic innego mnie już nie obchodziło.
Tylka ta rozkosz, jaką mi dawał.
Jego ruchy stawały się nieregularne, a usta pieściły moją szyję. W pewnym momencie poczułem mocne ugryzienie na ramieniu. Krzyknąłem unosząc kąciki ust z rozkoszy i zacząłem poruszać nieco szybciej biodrami w rezultacie. Dawidowi też najwidoczniej się to spodobało, bo jego pchnięcia stały się mocniejsze i głębsze, tak, że prawie za każdym razem trafiał w mój czuły punkt przyprawiając mnie o fale rozkoszy. Szarpnął mnie za włosy i wpił się w moje usta podgryzając je i posapując momentami głośniej. Sam, też nie byłem cichy, a moje jęki odbijały się echem od ścian pomieszczenia. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej chaotyczne i niezdarne, a jedna z jego dłoni powędrowała na mojego członka pieszcząc go intensywnie i stymulując. Przy samym dotyku jęknąłem przeciągle zaciskając na nim mięśnie gwałtownie. Po chwili przestał mnie całować i przylgnął go moich pleców zaciskając drugą dłoń na moich biodrach, tym samym regulując ich ruchy.
Cholernie go pragnąłem.
Poczułem zalewającą mnie falę przyjemności i mocniej spiąłem mięśnie powstrzymując orgazm... Nie mogłem dojść przed nim.
Nagle poczułem, że Dawid też kończy i doszedłem prawie równo z nim z przeciągłym jękiem. Podparłem głowę o zimną kolumnę.
- Ah...Filip- wysapał pod nosem.
Zignorowałem to. Nie obchodziły mnie powody, dla których klienci tu przychodzą.
Zdradza, nie zdradza.
Tęskni, nie tęskni.
Obojętnie.
Drżałem na całym ciele i starałem się unormować oddech. Gdy tylko byłem w stanie od razu ubrałem spodenki i odwróciłem się przodem do niego opierając się o ścianę. Przyjrzałem mu się z lekkim uśmiechem. Nie wygląda tak źle jak z początku myślałem... A te blizny dodają mu charakteru.
- Te... tylko mi tu nie zaśnij... Z resztą. I tak ciężko by ci było tu spać- puściłem mu oczko.
- Jestem wytrzymały- odpowiedział ubierając się.
Przeczesałem włosy i wyciągnąłem w jego stronę rękę.
- 800 złotko- uśmiechnąłem się niewinnie.
Chłopak wyciągnął z torby kopertę, a z niej pieniądze i wręczył mi.
- Proszę.
Przeliczyłem wszystko i uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzięki. Zapraszamy ponownie- gdy oboje w pełni doszliśmy do siebie ruszyliśmy w stronę drzwi. - Co taki cichy- zapytałem wychodząc na świeże powietrze.
- Za rozmowę też mam płacić?- zapytał z lekko ironicznym uśmiechem.
Prychnąłem i posłałem mu zadziorny uśmieszek wzruszając ramionami. Przeszliśmy się kawałek aż w końcu Dawid się nie zatrzymał.
- Po co to robisz?- zapytał przyglądając mi się.
Zaskoczyło mnie to pytanie... Jakoś nikogo nie interesuje, jak tu wylądowałem. Ważne, że jestem do ich dyspozycji.
- Życie- wzruszyłem lekceważąco ramionami- Nie miałem wyboru. Wyjebano mnie bez środków do życia na ulicę dość niedawno... Muszę sobie radzić nie?
- Okej...- chwilę się nad czymś zastanawiał.- Osoba, która oddaje się bez przyjmowania pieniędzy jednej osobie to też dziwka?- spojrzał mi beznamiętnie w oczy, które teraz wydawały się strasznie puste.
Coś chłopaka męczy. I pewnie to coś tyczy się tego Filipa.
- Na tym polega bycie kurwą, aby brać za to kasę. Bez tego to tylko sex- odpowiedziałem na spokojnie.
- Rozumiem.- na twarzy Dawida po raz pierwszy odkąd się spotkaliśmy pojawił się szeroki uśmiech, który cholernie mi się spodobał. Poczułem, jak chłopak wsuwa mi banknot w spodenki. Zaśmiałem się.
- No dzięki... Chociaż niepotrzebnie. Nie przyjdziesz tu więcej nie?- zrobiłem smutną minkę.
- Raczej już nigdy się nie zobaczymy, chociaż kto wie...- pokazał mi język z szerokim uśmiechem- Kolejny punkt- wyciągnąć mojego faceta z paki. Powodzenia z klientami. Obyś trafił na kogoś porządnego- pomachał mi odchodząc w tylko sobie znanym kierunku.
- Będę tęsknił złotko... W cuda nie wieżę... Tu nie ma porządnych ludzi. Tobie też powodzenia- posłałem mu całusa z szerokim uśmiechem i wróciłem na ulicę.
Serio było mi szkoda, że chłopaka więcej nie zobaczę.
Ciekawe jaki byłby z niego kochanek... Skoro w łóżku dobry...
Uśmiechnąłem się nieznacznie i od razu odgoniłem tą myśl.
Nie mogę przywiązywać się do klientów.
Od razu dopadł mnie Michał z szerokim uśmiechem... Miał nieco potargane włosy i kilka śladów na szyi.
Nie nudził się przez ten czas, gdy ja byłem z Dawidem.
- No i?- patrzył na mnie pełny podekscytowania.
- Spokojnie dzieciaku... Nie byłem na pierwszej randce, czy czymś. Był dobry i tyle. Więcej nie musisz wiedzieć. Tajemnica zawodowa- przejechałem złączonymi palcami po swoich ustach, jakbym je zasuwał na zamek i uśmiechnąłem się.
- Dobra... jak chcesz- burknął urażony.- Długo chcesz tu jeszcze zostać?- zapytał sprawdzając godzinę na zegarku.- W pół do pierwszej.
Zamyśliłem się na moment.
- Jeszcze zostanę. Jeden, czy dwóch i się zbieramy okej?- rozejrzałem się po ulicy i wymieniłem spojrzenia z jednym facetem. Kolejny.- Spotkamy się tu za godzinę.- potargałem maluchowi włosy i ruszyłem w stronę mężczyzny.
Do domu wróciliśmy około drugiej. Przygotowałem nam kolację i łóżko.
To co robiliśmy potem jest raczej jasne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz